Jak już wspominałem, 22 czerwca ruszamy z Pakostanu w kierunku północnym, tankujemy, wpadamy na autostradę, widzimy poważny wypadek i jedziemy dalej. OK 10:30 robimy sobie krótki postój na parkingu tuż przed wspinaczką w kierunku tunelu Sv Rok.
Ostatni raz spoglądamy w kierunku naszego Zadaru, Dalmacji i rozpędzamy się aby płynnie wjechać na stromy i długi podjazd. Podczas naszego przejazdu skrajny prawy pas był zamknięty, więc wiem już że nie będę miał „przyjemności” jechać pod górę na zakręcie środkowym pasem pomiędzy ciężarówką po prawej i autokarem po lewej stronie podczas wietrznej pogody (jak to było w 2012r.).. i jedziemy dalej.
Po kolejnych kilkudziesięciu minutach i kilometrach, trafiamy na kolejny wypadek, szczęśliwie dla nas na pasach w przeciwnym kierunku autostrady. Tym razem skasowana osobówka, która prawdopodobnie zajechała drogę samochodowi z przyczepą, na której była motorówka… Z motorówki nic większego nie zostało, przyczepa podłodziowa wygięta w banan (o dach i tył holownika) – nawet nie było kół – siła uderzenia wyrwała całą oś – została tylko rama przypięta do całkowicie zdemolowanego holownika… Wypadek miał miejsce idealnie przy zjeździe na parking, my też tu stajemy na 3 minuty. Po chwili jedziemy już w kierunku Istrii, praktycznie przepisowo, czasami jedziemy 90kmh a przeważnie wolniej… takie obrazki na długo się zapamiętuje (nikomu nie przyszło do głowy zrobić choćby 1 fotkę…).
Z autostrady zjeżdżamy w kierunku wybrzeża, a konkretnie miejscowości Senj – drogę znamy z zeszłego roku, teraz będzie łatwiej bo jedziemy z górki… nie mecząc hamulca w przyczepie i samochodzie prawie cały odcinek jadę hamując silnikiem co po kilkunastu serpentynach powoduje zmęczenie pompy od sprzęgła -na szczęście na kilka sekund.
Podczas całego zjazdu z autostrady do wybrzeża, cały czas musimy kontrolować lusterka, gdyż co chwilę wyprzedzają nas wczasowicze z Austrii, Węgier, Niemiec… ich nieodpowiedzialność kilkukrotnie przekracza wszelkie granice. Wyprzedzanie na zakręcie bez widoczności… zestawów po ok 12 metrów to zwykłe szaleństwo. Dzięki łączności na CB wychodzimy z tego cało.
Dalsza trasa będzie mocno męcząca. Od Senj do Puli pozostaje nam jeszcze ok 170 kilometrów drogą wzdłuż wybrzeża, później przejazd przez Rijekę i kawałek jedno a później dwu pasmowej autostrady już na półwyspie.
Ok godziny 13:30 mijamy zjazd na wyspę Krk, przez dłuższą chwilę się wahamy, ostatecznie decydując się jechać dalej, a trzeba było jednak skręcić :).
Po przejechaniu 381 kilometrów w ciągu 6 godzin zmęczeni docieramy ostatecznie do Puli, mijamy koloseum, wielki port i stocznię aby dotrzeć do prawie pustego campingu Stoja.. Parkujemy przy bramie, wybieramy miejsca w lekkim cieniu, na półwyspie wystającym w morze na kilkunastometrowym klifie… widok mamy fajny :).. Pogoda dopisuje chodź nie tak jak to sobie wyobrażaliśmy, rozbijamy markizy, daszki i udajemy się na zakupy…. a dzieci wyładowują energię na trampolinach…
Brakuje nam palm, pięknych zatoczek z błękitną wodą… wysokich pasm górskich tuż za plecami… ogółem Dalmacji :).