browser icon
You are using an insecure version of your web browser. Please update your browser!
Using an outdated browser makes your computer unsafe. For a safer, faster, more enjoyable user experience, please update your browser today or try a newer browser.

Camping Jasenovo – Žaboric

Posted by on 14 lipca 2014

W sobotę rano powinniśmy wcześniej wstać, szybko wyjechać z campingu i jechać do Sibienika – dzisiaj spotykamy się ze znajomymi z Polski. Przed nami trudne zadanie – musimy zarezerwować 3 parcele na campingu Solaris, co rok wcześniej byłoby trudne lecz wykonalne.

Niestety nasze plany psuje pogoda – ok 5-6 nad ranem przychodzi burza, z silnym wiatrem od morza. Profilaktycznie odpinamy się od słupka z prądem, wieczorem wszystko na dworze spakowaliśmy, zjadamy więc śniadanie i czekamy aż się  przepada. Ostatecznie się nie doczekaliśmy i zniecierpliwieni o 10:40 opuszczamy camping w ulewnym deszczu – a przecież nie tak miało być !

Ok godziny 12:15 docieramy na camping Solaris, ustawiamy się w kolejce do wjazdu – na pozycji ok 6-7, i idziemy zapytać o wolne parcele. Już stojąc w kolejce słyszymy nieprzyjemną rozmowę naszego rodaka z obsługą, która nie miała w systemie jego rezerwacji a parcela była zajęta. Kolejny klient  chce zostać na parceli, dzwonił przed godziną podobno rezerwował -nikt nic o tym nie wie…. Dowiadujemy się, że jest kilka wolnych miejsc na miejscach nie parcelowanych, daleko od morza… a w zasadzie to praktycznie na trawniku pod jednym z hoteli – mieszczących się na terenie resortu.. Robimy długi spacer w deszczu, oglądamy kilka z miejsc, na których można by stanąć – szału nie ma… albo za wąsko na przejazd dla przyczepy czy campera, albo pod hotelem, albo kilka centymetrów od innych rodzin… Zjadamy jedynie pizzę – najdroższą w tym roku (70kun) i pośpiesznie opuszczamy camping Solaris – dobrze, że staliśmy w kolejce na wjeździe – na skrzyżowaniu – łatwo nam było się ewakuować. Plan jest taki – jedziemy do Primostenu na camping Adriatic, a jak to nie wypali to przed nami jeszcze Biograd na Moru, Murter, Pakostan – cokolwiek byle w końcu osiąść na kilka dni.

Po godzinie 14 jedziemy do Primostenu, coraz mniej pada deszcz. W pewnym momencie Marta pyta czy pamiętam taki mały kameralny camping,  nagrodzony za czystość i za to ze jest mały i rodzinny.. Odpowiadam, że oczywiście i że chyba go już minęliśmy, kiedy to tuż na najbliższym zakręcie widzę charakterystyczny wąski wjazd – przy boisku  dla dzieciaków – ogrodzonym nawet od góry aby piłka nie wypadała na magistralę.. Zatrzymujemy się przed bramą, właściciel mówi że spokojnie znajdzie 3 parcele obok siebie na kilka – 3-5 dni – bo o tyle pytaliśmy. Po dokonaniu wizji lokalnej decydujemy się tu zostać, co potwierdzamy ze znajomymi przez telefon. Rozkładamy się, deszcz ustał, jedynie czasami przelotnie pokropi.

Camping położony jest nad ładną cichą zatoką, samochodów z oddalonej o ok 250m magistrali prawie nie słychać. Woda gładka jak stół, zejście dla dzieci płytkie na początku. Na plaży żwirek a na boku otoczaki i delikatne skałki. Dla motorowodniaków jest pomost, na campingu blisko wjazdu stało kilkanaście przyczep podłodziowych – widać jest to przyjazne im miejsce.

Po południu wybieramy się na spacer i małe zakupy w Primostenie, pogoda powoli się poprawia, jest pięknie. Primosten nam się spodobał, nie ma co opisywać, lepiej pokazać kilka fotek.

Pod wieczór idziemy całe 80 metrów na plażę i patrzymy jak chmury kotłują się na niebie, a słońce leniwie zachodzi.. zostało już tylko kilkadziesiąt minut i ok 22:30 na campingu pojawią się nasze 2 zaprzyjaźnione rodziny.

W niedzielę prawie cały dzień spędzamy na campingu, jedynie odwiedzamy na chwilę duży sklep w Sibeniku – w celu zakupienia dla nas dresów, przecież kto by brał cokolwiek ciepłego do Chorwacji… skoro przez ostatnie 2 lata nawet wieczory i noce były gorące….

Pogoda dopisywała, udało nam się pierwszy raz zamoczyć w Adriatyku, dzieci popływały na sprzętach dmuchanych, pierwsze muszle wyłowione.

Wieczorową porą,  kiedy ucinałem sobie tradycyjną drzemkę na fotelu, reszta ekipy ustaliła, że zmieniamy camping…. kiedy się przebudziłem, dowiedziałem się, że jedziemy do Trogiru -coś zupełnie nie planowanego… ale w sumie czemu nie. Do wyboru camping Labadusa lub Rozac.

W poniedziałek opuszczamy camping przed godziną jedenastą płacąc ok 360 kun za 2 noce, czyli jedna dniówka ok 103 złote…  – taniej już chyba w  tym roku nie będzie. Przed odjazdem pogoda się poprawia. Decydujemy więc wybrać się do Sibenika – zapewnić dzieciom rozrywkę w nowym aquaparku, który przyciągnął nas na pełny camping solaris.

Zanim dotarliśmy do Sibienika, zaparkowaliśmy, przeszliśmy kilkaset metrów do kasy – pogoda znowu się popsuła – słońca już nie było, ale dzieci były już gotowe wskakiwać do wody, wiec zapłaciliśmy skromne 100zł za wejście i daliśmy im się tam trochę wyszaleć. Po niecałych 3 godzinach ruszamy magistralą w kierunku Trogiru, a dokładnie na wyspę Ciovo – początkowo  oglądniemy camping Labadusa, jak się nie spodoba – wracamy na Rozac. Ruszając spod Solarisa – jeszcze nie wiemy co nas dzisiaj czeka…… za chwilę zrobi się na prawdę gorąco……….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fjtg