Jest niedziela rano, ruszamy z Węgier w kierunku Chorwacji. Tym razem pojedziemy inaczej niż zawsze. Najpierw drogą expresową do Szombathely, później obwodnicą w kierunku Kormend, Zalaegerszeg i Nagykanizsa aby dotrzeć pod koniec autostrady M7 w kierunku granicy z Chorwacją. Zanim dobrze się rozpędzimy dolewamy 20 litrów paliwa na stacji MOL (5,6zł za litr ON).
Przed wyjazdem odbyła się jeszcze mała uroczystość – dziś Ania kończy 2 lata, było wręczanie prezentów, które przydadzą się na czas jazdy.
Camping opuszczamy o godzinie 7.40 aby na granicy z Chorwacją pojawić się o godzinie 10.05. Kolejki nie ma a skanowanie dowodów i wizja lokalna w przyczepie zajmuje ok 5-7 minut. Bez problemów jedziemy dalej.
o 10:40 robimy półgodzinny postój i tankujemy na pierwszej stacji ok 30 minut jazdy od granicy. Paliwo w cenie 5,18zł za litr ON.
Nasz kolejny postój…. przypada u celu czyli w Zadarze gdzie meldujemy się po pokonaniu 570km o godzinie 14:45. W związku z tym, że dzieci spały to na takim odcinku staliśmy tylko raz, chyba mocno ciągnęło nas w stronę Adriatyku.
Tradycyjnie śpimy dziś na campingu Borik, który miał przejść gruntowną przemianę, niestety nie zrobią tego na ten sezon, przełożyli budowę basenów i rewitalizację campingu na rok 2018. Zniknęły już za to mobilehomy w części najbliżej plaży, co pozwoliło nam stanąć na parcelach bardzo blisko wody. Byliśmy tu chyba pierwszymi i jedynymi gośćmi w tym sezonie. Najbliższe campery stały ze 150m od nas. Chwilę zajęło mi znalezienie działającej skrzynki z prądem, 60m kabla ledwo starczyło. Widok mieliśmy super, jak na pierwszą noc w Chorwacji to rewelacja. Był też jeden minus… jakoś tak mało bezpiecznie się wydawało, zero sąsiadów i 10m do ogólnodostępnej plaży. Po powrocie z wieczornego zwiedzania Zadaru siedzieliśmy grzecznie przy przyczepie udając, że nas nie ma. Plażą wracały grupy młodzieży, niby turyści ale część z nich ewidentnie szukała guza, mam tylko wrażenie że u nas. Jeżeli nic się na tym campie nie zmieni to następnym razem staniemy jednak wyżej, aby mieć trochę sąsiadów.
Noc przebiegła spokojnie.
A teraz wracamy do Zadaru. To nasze ulubione miasto w Chorwacji, zawsze marzymy aby tu zostać już na stałe, ewentualnie wyrwać się czasem samolotem na kilka dni i zamieszkać w małym apartmani na samej starówce. Nie muszę chyba dodawać, że bez dzieci ? 🙂
Zadar zwiedzaliśmy tym razem na dwa razy, skoro byliśmy rekordowo wcześniej, to można było poszaleć 🙂
Były urodzinowe lody, spacer i małe zakupy, przecież nie wozimy ze sobą zapasów piwa, a człowiek nie wielbłąd 🙂
Na wieczorny spacer wybieramy się przed 20 a wracamy przed 22, w końcu jutro ostatni dzień w samochodzie, później zakopujemy kluczyki i nigdzie nie jedziemy, przynajmniej takie słyszałem wtedy plotki.
Camping Borik kosztuje nas najwięcej w tym roku bo mimo zniżki 10% za kartę ACSI, płacimy 152zł za jedną noc.
W poniedziałek jest leniwie, nie idziemy do pracy, nigdzie się nie śpieszymy, camping opuszczamy w dobrych nastrojach o 9:45, to był nasz błąd, trzeba było jednak trochę się pośpieszyć, ale o tym w kolejnym odcinku 🙂
Witam
A dlaczego zapłaciliście tak drogo? Przecież ten kamp jest w ACSI za 17E.
Ja nawet nie wiedziałem, że Borik jest w ACSI, a faktycznie jest. W recepcji stała informacja, że na kartę ACSI jest rabat chyba 5 lub 10% max. Staliśmy tam dobę więc nie robiło to dużej różnicy.
W 2017 camp miał przejść modernizację, jednak przełożyli to na 2018, ciekawe czy zostaną w katalogu Acsi oraz czy dojdzie do budowy basenów i nowych parceli. Czas pokaże.
A tak BTW (i z góry przepraszam że nie w temacie) nie wiesz ile obejmuje subskrypcja ACSI? Dwa lata czy dłużej?
W moim przypadku były to 2 lata. W drugim roku przyszła karta, po kilku miesiącach pobrało pieniądze z karty. Natomiast w trzecim roku karta nie przyszła chyba do marca czy kwietnia i zamówiłem kolejną. Nowe karty i katalogi przychodzą przeważnie w styczniu max lutym.