browser icon
You are using an insecure version of your web browser. Please update your browser!
Using an outdated browser makes your computer unsafe. For a safer, faster, more enjoyable user experience, please update your browser today or try a newer browser.

Straško 2016 – po modernizacjach

Posted by on 23 września 2016

Tak się składa, że jeżeli tylko jesteśmy w Chorwacji, to zawsze trafiamy na Straśko. Za pierwszym razem co prawda nie dojechaliśmy nawet do recepcji…

bo niefortunnie przejechaliśmy najpierw przez centrum Novaliji co skutecznie odstraszyło (głównie dziewczyny :)) od pozostania w tym miejscu.  Opisywałem to w relacji z 2014 roku.

Jako, że znamy dobrze ten camping, oraz wiedzieliśmy o wybudowaniu basenów zdecydowaliśmy się oddalić na południe o 200km. Tym razem zostaniemy tu na 5 dni słodkiego lenistwa w upalnej pogodzie. Priorytetem była zacieniona parcela. Klimatyzacja już wcześniej dała się nam wszystkim we znaki, ból gardła towarzyszył większości załogi. Niestety przy temperaturze dochodzącej do 38C w cieniu, nie da się (naszym zdaniem) funkcjonować w przyczepie, która nawet stojąc w cieniu szybko łapie +40C i więcej w środku. Klimatyzację ustawiamy przeważnie na 27-28C co daje poczucie komfortu. Niższa temperatura to gwarancja szybkiego przeziębienia dzieci.

Po dojeździe 3 raz pokonywałem trasę recepcja – > parcela i jako, że mam tablice z PL a nie DE, to znowu musiałem dymać ok kilometra w 1 stronę… nie było obsługi melexa aby stałego klienta przewieźć. Dostałem mapkę  z zaznaczonymi kilkoma parcelami  wolnymi w danym sektorze oraz teoretycznie zacienionymi. Jako, że wiedziałem że na miejscu będzie dużo więcej wolnych wybrałem się na „spacer” warto mieć przy sobie długopis (ja nie miałem) i zaznaczać najlepsze parcele w kolejności jakie zajmują miejsce w rankingu :). Ja robiłem fotki parceli z numerkami i pamiętałem w jakiej kolejności pytać. Na szczęście mój numer 1 był wolny, spacer, rejestracja i „już” można się rozstawiać. Rodzinka w samochodzie dobrze schłodzona, oczywiście stwierdziła, że nie ustawimy się na tej parceli bo przyczepa wielka i się nie zmieści. Miałem dwa pomysły jak zaparkować, pierwszy szybko upadł, drugi wypalił i po rozstawieniu markizy było jeszcze po kilka cm zapasu od obu drzew. Za przyczepą było miejsce na samochód, rowery, antenę sat. Ogółem połowa parceli wolna, cienia praktycznie 100% gęstego i kawek słońca na suszenie ręczników.

Oczywiście tuż po rozpakowaniu udajemy się na baseny, które całkiem fajnie wkomponowano w teren campingu. Jest to głównie atrakcja dla dzieci, ale i dorośli fajnie schłodzą się w największe upały. Nie wiem jak to wygląda w sezonie, ale pod koniec czerwca baseny nie były przeludnione. Woda w basenach znacznie cieplejsza niż na campingu Cikat, miała ok 28-30C w zależności od pory dnia. Głębokość od 30 cm do ok 1,5m. Zjeżdżalnia dla dzieci jak na foto.

Basen był nam najbardziej potrzebny tuż po zakończeniu serii rzutów karnych w meczu Polska – Szwajcaria w 1/8 finału Euro 2016. Emocje były ogromne, tak jak i żar lejący się z nieba. Ledwo Grzesiek Krychowiak strzelił ostatniego karnego czym dał awans do ćwierćfinału a my już uciekaliśmy się schłodzić.

Tradycyjnie podczas pobytu na Pagu wybraliśmy się do miejscowości Lun na północnym końcu wyspy, leżącej w pięknym gaju oliwnym. Tym razem pogoda dopisała nam idealnie, 2 lata wcześniej zastała nas tutaj ulewa. Z samochodu w Lun wcale nie wysiedliśmy (młoda spała), ale zrobiliśmy zakupy tradycyjnie u starszego pana na straganie przed wjazdem do miejscowości. Oliwa, oliwki, travarica, travarica miodowa, miód i pewnie coś jeszcze. Ceny widać na fotkach, są negocjowalne.

Kilka razy wybraliśmy się też na spacer po Novaliji

Camping Straśko, jak wspominałem w relacji z roku 2014 to samowystarczalne miasteczko. Podczas każdego pobytu odkrywamy nowe atrakcje, udogodnienia i obserwujemy, w której jego części warto stanąć w przyszłości. Niestety najlepsze parcele najlepiej rezerwować z rocznym wyprzedzeniem.

Z nowości wymieniono lub odnowiono wyposażenie kilku placów zabaw.

Podczas naszego pobytu ruszyły także animacje dla dzieci. Praktycznie każdego dnia zabawiano dzieci na różne sposoby organizując tematyczne festyny. Leo oczywiście najchętniej uczestniczył w atrakcjach sportowych.

Plaża.

Podczas poprzednich pobytów rzadko korzystaliśmy z kąpieli w morzu, głównie z racji pogody – silny wiatr, powodował napłynięcie chłodnej wody i przy 22C nie było wielkiej frajdy. W tym roku było lepiej , woda zbliżała się do 25C i kilku krotnie zdarzyło się nam popływać. Ciekawostką jest dno morskie, które przez kilka pierwszych metrów porośnięte jest roślinami, w których żyją ryby, kraby i jest trochę jeżowców, następnie mamy dno piaszczyste na głębokości ok 130 -160cm w zależności od pływów, na które można dostać się bezpośrednio z betonowego pomostu (to dla tych, którzy boją się 10cm stworzeń kryjących się w kamieniach). Kilka metrów dalej wgłąb morza jest mielizna, na której miejscami woda sięga do kolan, ta powierzchnia jest największa, sięga jakieś 40-60m wgłąb (podczas naszego pobytu). To tutaj najprzyjemniej się pływa, wzdłuż linii brzegowej campingu można bezpiecznie sięgając dna podglądać życie pod wodą. Podczas naszego pobytu rozłożono darmowe atrakcje w wodzie, za które na większości campingów trzeba płacić. Tutaj jedynym ograniczeniem w regulaminie jest wiek – korzystać można chyba od 10 do 16 roku życia. Ale to tylko regulamin, na miejscu jest dużo młodszych dzieci jak i ludzi bliżej 40tki. Jedynym minusem jest odległość do przepłynięcia – ostatnie 10-15 metrów na głębokości przekraczającej 2 metry a na miejscu dochodzącej do 3-3,5m. Dla mnie w tym roku nie stanowiło to problemu, zakupiłem fajną maskę w decathlonie i bez strachu i ograniczeń opłynąłem tą atrakcję dookoła. Z racji wieku i dużych płetw nie korzystałem, mojego 6 latka bym tam raczej nie zaholował ze względów bezpieczeństwa.

Podziwialiśmy też zachody słońca

Na koniec jeszcze fotki naszych kulinarnych wymysłów podczas tego pobytu :

Wszystko co dobre szybko się kończy. Rodzinny pobyt na upalnej wyspie Pag, kończymy 30 czerwca.

7:40 – opuszczamy camping

8:00 – ustawiamy się w długiej kolejce do promu

8:15 odpływamy

8:30 – oczekujemy na zjazd z promu.

Mówią, że bez gwiazdy nie ma jazdy, tymczasem właśnie tutaj niemiecka maszyna odmawia posłuszeństwa i mając podpiętą przyczepę campingową blokuje połowę promu, my odjeżdżamy, reszta musi czekać aż mercedesa uda się odpalić.

Tego dnia mamy do pokonania 489 km na znany nam camping w BUK na Węgrzech. Tam spotkamy się z pozostałymi rodzinami z którymi rozpoczynaliśmy wczasy, pobawimy się na basenach termalnych w ramach odpoczynku w podróży.

Podróż obyła się bez problemów, jedynie na granicy Chorwacko Węgierskiej odczekaliśmy ok 20 minut ze względu na kolejkę do kontroli paszportów. Przejazd przez Węgry jak zwykle nudny, ale budują nowe drogi – będzie lepiej. Na autostrady należy pamiętać o zakupie winiety drogą elektroniczną, nie jest drogo a łatwo wjechać na odcinek płatny również po za autostradą.

Na Straśko oczywiście niedługo zawitamy jeżeli tylko zdrowie i finanse pozwolą. Odnośnie finansów, podczas pobytu dzięki karcie ACSI płaciliśmy 91 zł za dobę wraz z opłatą klimatyczną (na podstawie wyciągu z banku). Bez karty cena na tej parceli wynosiłaby 184zł. Oszczędziliśmy ponad połowę a dokładnie 464zł.  W tym sezonie karta pozwoliła zaoszczędzić ponad 1000zł na opłatach za camping.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

lKpLTY