browser icon
You are using an insecure version of your web browser. Please update your browser!
Using an outdated browser makes your computer unsafe. For a safer, faster, more enjoyable user experience, please update your browser today or try a newer browser.

Camping Cikat, Mali Losinj, Cres, Veli Losinj

Posted by on 18 sierpnia 2016

Jak już pisałem, na camping Cikat docieramy po godzinie 14tej, kiedy ruch na parcelach jest niewielki. Środek tygodnia, połowa czerwca, parceli do wyboru wiele.

Mało brakło a mielibyśmy rezerwację na tym campingu, lecz ostatecznie sprawa ugrzęzła na poczcie email na recepcji i sprawa nie została zapięta do końca i dobrze. W związku z posiadaną kartą zniżkową ACSI (bardzo polecam), nie możemy stanąć w 1 linii od morza czyli na parcelach superior i premium. Karta daje nam zniżkę i płacimy za dobę 17 E + opłata za Leo + klimatyczne razem 109zł doba przy cennikowych 164zł za dobę.  Szybko odnajdujemy 3 sąsiadujące ze sobą parcele i cieszymy się, bo te z rezerwacji są mniejsze i gorzej ustawne. Ostatecznego wyboru parceli dokonujemy dzięki informacją od fajnego sąsiada z polskiego campera, który rozwiał nasze obawy odnośnie animacji wieczornych w aquaparku czy też dźwięków z restauracji. Niestety stoimy bez widoku na morze, do którego mamy blisko lecz stromo.  Parcele mamy duże, ustawne, zacienione  z dostępem do wody (niestety bez kanalizacji) ale z szansą na złapanie sygnału z satelity, bo przecież jutro mecz Polska – Niemcy na Euro 2016.

Pierwsze dwa dni spędzamy spokojnie, na campingu odpoczywając po podróży, ciężkich przygotowaniach do wyjazdu (nie chodzi tylko o pakowanie, ale też o pracę  i dom). Camping jest świetnie położony, nad zatoką, w której jak się okaże nie popływam, najpierw z racji pogody, później temperatury wody (22C) no i głębokości. Spacerować można nie tylko po terenie obozu ale także wzdłuż wybrzeża w obu kierunkach, w stronę północną robiąc dobre 5 kilometrów drogą okrężną do  Mali Losinj oraz w przeciwnym kierunku – słynnej piaszczystej plaży Veli Żal.

Trasa wzdłuż wybrzeża to szeroka na max 1 m betonowa droga wylana w latach 80tych, po której świetnie jeździ się też rowerami przynajmniej w czerwcu. W pełni sezonu może być tam za wąsko i momentami niebezpiecznie – czasami można spaść dobre 4 metry w dół.  Wielokrotnie będziemy tutaj jeździć podziwiając widok na otwarte morze, piękne zatoczki, hotele, promenadę nadmorską jak i ruiny dawnych budynków portowych, tuneli wojskowych i schronów. Trafimy również na dawny camping z przyczepami do wynajęcia (aktualnie porzucone niszczeją nad piękną zatoką – w kierunku północnym).

Fotki z wycieczek w kierunku północnym (kierunek Mali Losinj):

Fotki z wycieczek na południe (kierunek Veli Zal):

Camping leży na wysuniętym w morze fragmencie wyspy, aby na niego dotrzeć trzeba przejechać przez „obwodnicę” miasteczka Mali Losinj. Dojście do miasta pieszo to ok 1,5-2km spacer, początkowo mało uczęszczaną drogą dojazdową do campingu, a później już nabrzeżem. Nie wybraliśmy się tam nigdy pieszo lecz rowerami już tak. Ruch samochodowy w centrum Mali Losinj jest jednokierunkowy, trzeba przejechać przez bramkę i pobrać bilet pierwsze 15 minut gratis. Jako, że lubimy dużo jeździć autem, poznawać okolicę, to kilkukrotnie zajechaliśmy do centrum, zawsze udało się zaparkować za pierwszym przejazdem.

Pogoda… już od początku czerwca widać było zawirowania w pogodzie, od kilku lat w tych dniach do Chorwacji na stałe docierało słońce, upały i woda w morzu szybko się grzała. W tym roku upałów jakoś nie było widać, często padał deszcz, a prognozy przed wyjazdem na pierwsze 10 dni pobytu nie były optymistyczne. Miało być 25-29C i praktycznie codziennie z deszczem i silnym wiatrem. Prognozy sprawdziły się lecz tylko na pierwsze 4-5 dni pobytu, co pozwoliło na świetną aklimatyzację małych podróżniczek. Po dojechaniu rozłożyliśmy markizy ze ścianami, które niestety trzeba było szybko zwijać, kiedy wieczorami podmuchy wiatru nie dawały nadziei na spokojną noc. Pasy sztormowe owszem mieliśmy solidnie wbite, ale jak powszechnie wiadomo, na huraganowy wiatr lepiej markizę złożyć niż naprawiać skutki jej wyrwania. Cały czas mieliśmy dostęp do internetu, dzięki temu wiedzieliśmy już, że prognozy się zmieniły i kiedy tylko przejdzie burza w niedzielę 19.06 po południu to pogoda zmieni się w upał nie do wytrzymania. Już za chwilę zatęsknimy za wiatrem, deszczykiem i chmurami.

Teoretycznie dopiero teraz był sens korzystania z auqaparku (wcześniej byliśmy ale na krótko, ze względu na zimny wiatr), a nasz pobyt na campingu Cikat dobiegał końca, zostały dosłownie 2 dni. Na szczęście nie trzymała nas rezerwacja na kolejnych campingach, nasze parcele dalej też były wolne, więc po krótkiej naradzie postanowiliśmy przedłużyć pobyt o kolejne kilka dni. Jak się okaże, będzie to nasz najdłuższy pobyt na jednym campingu od początku przygody z caravaningiem – całe 9 nocy bez zmiany miejsca 🙂

Aquapark. Oddany do użytku latem 2015 roku, jest to moim zdaniem jedyny tak duży aquapark na terenie campingu w Chorwacji, dodatkowo dostępny dla mieszkańców w cenie pobytu. Podobny obiekt odwiedziliśmy w Sibeniku obok campingu Solaris, tam niestety za wstęp płaci się dodatkowo i to solidnie, a na terenie w sumie nie bardzo jest co robić (jedynie wodny plac zabaw dla dzieci był ciekawy). Tutaj do dyspozycji mamy duży basen z wyznaczonymi na podłodze torami, głęboki na 2,5metra. Są dwie zjeżdżalnie, dla dzieci powyżej 120cm, ale i mniejsze ratownicy wpuszczają. Jest wodny plac zabaw z wiadrem, które napełnia się wodą i co chwilę zalewa spragnionych ochłody :), jest także brodzik dla maluchów z licznymi małymi zjeżdżalniami typu słonik, fontannami grzybek itd. Jest kilka stanowisk z biczami wodnymi, hydromasażem, jest „mokry” bar z krzesełkami w wodzie. Całość dopełnia fast food w którym już za 15 kun czyli ok 9,5zł można zjeść porcję frytek, lody czy też inne kanapki.

Woda w aquaparku jest słona, pompowana z morza i chyba zapewniona jest też jej duża cyrkulacja, gdyż  temperatura nie przekraczała 26C, momentami miała pewnie z 22C, co w połączeniu z wiatrem dawało uczucie zimna, szczególnie w kolejce do zjeżdżalni (tych prawie nie było, zjazd był krótki, ratownicy poganiali).  Zapamiętamy to miejsce, jako pierwsze w którym Leo po raz pierwszy sam odważył się zjeżdżać całkowicie zamkniętymi zjeżdżalniami i tak mu już zostało. Wchodząc na teren aquaparku wystarczy podać imiona i numer parceli, nie trzeba nosić potwierdzenia z recepcji np jak na Zatonie.  Baseny otwierają jak dobrze pamiętam między godziną 11 a 19tą.

Podczas pobytu na wyspie zwiedzimy też Veli Losinj:

Miasto Cres :

Zobaczymy proces zamykania mostu obrotowego miedzy wyspą Losinj i Cres (codziennie o godzinie 9 i 17):

Niestety nie zatrzymaliśmy się na punkcie widokowym (i na niego nie dotarliśmy bez przyczepy) na rozwidleniu drogi Nr 100 w kierunku SV.Petar, nie zwiedziliśmy wielu małych miasteczek, nie byliśmy na małych, odległych, dzikich plażach. Głownie w związku z upałami (temp. sięgała 37C), obecnością małej podróżniczki i lenistwem, które dopadło nas na tych wczasach.

Na campingu jest także sala zabaw dla dzieciaków dostępna w cenie bez opłat, czynna krótko i popołudniami ale z tego co pamiętam w ostatnich dniach pobytu z okazji nadchodzącego sezonu działała dłużej. Można tam zostawić pod opieką animatorek dzieci w wieku powyżej lat 4. Warto zauważyć, że na campingu jest tylko jeden bardzo stary i nie nadający się do użytku plac zabaw, boisko do piłki siatkowej plażowej (fajne, my graliśmy tam w piłkę nożną) i to już koniec atrakcji dla dzieciaków.

Standardowo drogi sklep, restauracja (jedliśmy pizzę, czekaliśmy długo i była niesmaczna, chyba najgorsza jaką jedliśmy w Cro) i na plaży druga restauracja z lodziarnią.

Czy wrócimy na Cikat ? na pewno tak, może już w 2017 roku. Tym razem chyba jako drugi końcowy camping, na powrocie z Dalmacji, do której tak bardzo nas ciągnie. A gdzie teraz pojedziemy ? myśleliśmy o tym z tydzień, zwiedzaliśmy campingi na Cresie, w internecie oglądaliśmy wszystko na KRK, kierowaliśmy się przewodnikiem Acsi aby jednak zaoszczędzić kilka zł. Podstawą stały się baseny, najlepiej ze zjeżdżalniami. Był plan aby jechać na Istrię, ale tutaj musiałby się pojawić super camping z super aquaparkiem a takiego nie trafiliśmy. Chcieliśmy w końcu popływać w morzu, najlepiej w płytkiej zatoczce, gdzie bezpiecznie można wejść kilka metrów do wody. Ideałem byłby Zaton, myśleliśmy też Lopar – San Marino, aby ostatecznie 24.06 o 11 ruszyć w kierunku Pagu, na znany nam i lubiany camping Straśko, na którym powstały nowe baseny (głównie dla dzieci), a dla nas morze z błękitną laguną, z piaskiem na dnie i licznymi atrakcjami.

Tutaj rozdzielamy się z resztą ekipy, która udaje się do Puli na camping Stoja, który nam nie przypadł do gustu w roku 2014, spotkamy się jeszcze za kilka dni na campingu w Buk na Węgrzech.

Przed nami trasa przez Losinj, Cres, Krk, Magistralę Adriatycką aż do portu w Priznie, i kilka kilometrów na wyspie Pag. Razem 218km i jak się okaże 5 godzin w samochodzie przy 38C na zewnątrz i pełnym słońcu.

Trasa do promu w kierunku Krk idzie nam sprawnie, jedynie ostatnich kilka kilometrów, ze stromym podjazdem to niezły wysiłek dla silnika, ale daje radę, mamy szczęście – dojeżdżamy na ostatnią chwilę, bilety kupujemy w biegu i ładujemy się na prom jako ostatni pojazd, podczas wjeżdżania przyczepy prom już odpływał. Przeprawa idzie szybko, pierwszy raz przejeżdżamy przez wyspę Krk i piękny most na stały ląd. i od tej pory rozpoczynamy wyścig z czasem.

Na magistrali meldujemy się równo w południe, przed nami 100km do promu i 1,5 godziny. Wiemy, że będzie bardzo trudno, nawigacja pokazuje, że mamy za mało o 10 minut. Już raz staliśmy w tym miejscu spóźnieni o 3 minuty widząc jak prom odpływa w 2014 roku. Akurat o tej godzinie jest dłuższa 1,5 godzinna przerwa, której chcieliśmy uniknąć.  Przejazd tym odcinkiem wybrzeża nie jest łatwy, droga jest kręta, miejscami są strome podjazdy, miejscowości, przejścia dla pieszych a o wyprzedzaniu z przyczepą można zapomnieć. Na 20 kilometrów przed promem nawigacja daje nam jeszcze szanse dojechać na styk, niestety spotykamy przed sobą zawalidrogę, małe osobowe auto, którego kierowca nie zamierza przekraczać 50kmh, czasami jedzie 30kmh. Mimo usilnych starań, znowu oglądamy odpływający prom. Uziemieni na 1,5 godziny w temperaturze 37C, praktycznie nie wysiadamy z samochodu i na odpalonym silniku (klimatyzacja) czekamy jak na zbawienie aż prom wróci i zacznie się załadunek.. za kilka dni kiedy będzie wysoki sezon nie było by tej przerwy.

Ostatecznie o godzinie 15:50 po prawie 6 godzinach w drodze meldujemy się na Straśko, resztkami sił sam wybieram dogodną wielką parcelę z zacienieniem rzędu 90% dzięki okolicznym drzewom.. i zaczynamy drugi etap – rodzinny odpoczynek.

Zachęcam do komentowania, zadawania pytań, chętnie podzielę się wiedzą 🙂

 

2 Responses to Camping Cikat, Mali Losinj, Cres, Veli Losinj

  1. Markuss

    Jaka jest cena promu ?,chodzi mi o. auto i przyczepę,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

evt19g