1 lipca 2014 roku zmieniamy camping po raz ostatni na tych wczasach. O godzinie 10:03 odjeżdżamy ze Straśko i jedziemy na sprawdzony camping „Zaton Holiday Resort”. Po drodze robimy sesję foto zestawu, najpierw na punkcie widokowym nad miastem Pag, później przy moście, którym zjedziemy z wyspy. Polecam powiększyć panoramy (efekt fajny, jak na wykonanie w kilka sekund telefonem kom. z ręki)
Zaglądamy jeszcze na campingi w Nin-ie ale nie podoba nam się panujący bałagan, totalne zamieszanie i brak organizacji.
Na Zatonie byliśmy w 2013 roku, na krótko – dwie noce, tym razem zostaniemy tylko jedną noc więcej. Korzystamy z tego, że są wolne miejsca w 1 lini od morza, stajemy w cieniu, było kilka parceli do wyboru. W okolicy zrobiło się wielkie poruszenie podczas parkowania, gdyż okazało się, że nasza parcela jest zarezerwowana, dla kogoś z rodziny z parceli obok. Nie do końca Niemcy potrafili zrozumieć, że przyjechaliśmy na 3 dni, nie wiem czemu. W dniu odjazdu zebraliśmy się szybko, mimo że czas był chyba do godziny 11tej to od 8 rano stali nad nami nowi „mieszkańcy” i dopingowali przy pakowaniu.
Nie zważając na towarzystwo bawiliśmy się świetnie, na spokojnie. Najwięcej czasu spędziliśmy na plaży (błotnisto-piaszczystej z domieszką żwiru). W morzu jest płytko, można spokojnie wejść ponad 100m do wody i dalej mieć grunt pod nogami. Tutaj wybawiliśmy się w wodzie za całe wczasy, zatoczka jest płytka i ciepła, nie ma jeżowców, woda przez piaszczyste dno jest mniej przejrzysta, ale i tak daje radę.
Zdecydowanie polecamy ten camping dla wymagających podróżników. Fajnie wykonano tu ścieżki, zaprojektowano tereny zielone a poziom czystości w łazienkach jest bardzo wysoki. Przy każdym punkcie sanitarnym jest inny plac zabaw, dzieciaki spokojnie się bawią, kiedy my korzystamy. Baseny są dwa, Leo chętnie bawił się na tym dla dzieci.
Jeździliśmy na rowerach, teren campingu jest tak rozległy, że nie trzeba wyjeżdżać za bramę aby się zmęczyć (udało nam się jednak objechać okolicę)
Wieczory na campingu umila mieszkańcom muzyka, każdego dnia inny gatunek. Występy zespołów na żywo, innego dnia dyskoteka, czy co gorsza „muzyka” bliżej nie określona lecz głośna. Mimo, że do restauracji na plaży w linii prostej mieliśmy ok 150 metrów to dobrze było słychać dźwięki nawet w przyczepie (do ok godziny 23).
Drugiego dnia pobytu podczas siesty plażę nawiedza mini tornado – zabiera w powietrze sprzęt plażowy – nie tylko dmuchańce ale także leżaki, ręczniki i inne lekkie przedmioty – przez kilkanaście sekund unosi w powietrze i z impetem opuszcza na wystraszonych plażowiczów. My bezpiecznie z odległości 100m przyglądamy się, końcówkę udało się nagrać – pierwsze sekundy filmiku (na niebie widać latający przedmiot oraz na plaży wirowy ruch przedmiotów). Obyło się bez strat.
Zadar – znowu tu trafiliśmy, mimo że kilkanaście dni wcześniej Leo musiał pogodzić się z tym, że bawił się po raz ostatni na „kolorowej podłodze” na najbliższe miesiące. Tym razem spędziliśmy na Starówce dwa kolejne wieczory i w końcu udało nam się usłyszeć jak grają organy morskie (a to było pewnie 7-8 podejście). Minimalne ale jednak fale zrobiły swoje 🙂
Wizytę w Zadarze zawsze zaczynamy od zaparkowania wzdłuż uliczek mieszczących się wgłębi starówki a nie na wybrzeżu – stamtąd mamy wszędzie bliżej a postój jest tańszy. Polecam dużo monet do parkomatu lub kontakt z przechodzącym w pobliżu strażnikiem – można u nich płacić gotówką, są uczynni i pomocni. Po zaparkowaniu udajemy się do naszej ulubionej Pizzeri Tri Bunara, w której są przyzwoite ceny i nie ma wielkiego ruchu, czy też pośpiechu – jest na uboczu, 3 minuty piechotą od organów morskich.
Zadar to miasto, do którego zawsze chętnie wrócimy, nasz punkt, który do tej pory był obowiązkowy podczas planowania wczasów w Chorwacji. W 2015 roku nie dotrzemy nad Adriatyk a plan na 2016 rok zakłada, ze nie zbliżymy się nawet do Zadaru na 200kilometrów, ale czy tak na pewno będzie ? tego nie wie nikt.
Ostatni dzień wczasów spędziliśmy w malutkiej miejscowości Nin, położonej na wyspie o średnicy ok 500m. Miejscowość historyczna, pełna obiektów Sakralnych (np. najmniejsza Katedra na świecie), jest także Kościół Św Mikołaja, w którym koronowano 7 Królów Chorwackich. Nam miasteczko się spodobało, a z racji zwiedzania go w niesamowitym upale, zdążyliśmy tutaj zjeść ostatni raz na tych wczasach ale za to dwu krotnie porządne porcje lodów.
To już koniec wczasów, przed nami już „tylko” ok 1300km i będziemy w domu… oczywiście nie obędzie się bez przygód.